Monochromy pamięci Marcina Mirosławskiego
Pewnego dnia otworzyłem szeroko oczy i dostrzegłem, że świat, który znam i który współtworzyłem, został kompletnie zniszczony. Wartości, uczucia oraz wierzenia, które były dla mnie najważniejsze, uległy całkowitemu rozpadowi. Pogrążyłem się w głębokim śnie, gdzie nic nie miało sensu. Całe życie myślałem, że takie sytuacje mogą spotkać każdego, tylko nie mnie. Myliłem się”.
Gdy na autorskiej stronie Marcina Mirosławskiego przeczytałem powyższy tekst, wydał mi się niepokojąco znajomy. Następnie pojawiły się obrazy, które stały się wypełnieniem tych słów, których autorami byli, są i będą niezliczeni ludzie. Marcin zaprasza nas do swojego monochromatycznego pamiętnika, intymnego świata, który wyłania się z kontrastowych migawek jego rzeczywistości. To pierwsze rzuca się w oczy, gdy ogląda się zdjęcia Marcina. Wysoki kontrast zdjęć nie jest tylko zabiegiem, który eksponuje przedstawione obiekty, ale tworzy również głębię dialogu, do którego zapraszany jest oglądający.
Wdałem się w rozmowę z fotografiami Mirosławskiego, z którymi od pierwszego wejrzenia poczułem bliskość i zrozumienie. Moja pamięć przechowuje podobne obrazy i trudno mi nie patrzeć na te „wycinki” subiektywnie. Ludzie o podobnych przeżyciach i wrażliwościach znajdują w takich sytuacjach bardzo szybko wspólny i uniwersalny język. Nie znam Marcina osobiście, ale z jego prac można dużo wyczytać.
Przyglądając się dokładniej kadrom Marcina z cyklu Specter of life wyczuwa się autentyczność i silne emocje oraz odnosi się wrażenie, że są one wyciągnięte nie tylko z codzienności życia, ale jakby pojawiały się, były wywoływane z mroku snów. Ma się wrażenie, że są powycinane ze wspomnień, które wracają do autora, przybywają z podświadomości, gdy tylko powieki się zamkną. Ta czerń, nim pojawi się obraz, jest jak analogia do powstawania zdjęcia i wchodzenia w jaskinię snu, która powoli się rozświetla wspomnieniami. Te „pocięte kadry” rzeczywistości są też jak puzzle, które układają w całość historię człowieka, który – jak sam pisze – budzi się, wraca ze snu.
Zacząłem szukać sposobu, aby się przebudzić. Po bardzo długim czasie postanowiłem wrócić do fotografowania. Fotografia stała się dla mnie czymś w rodzaju fototerapii. Specter of life jest czymś w rodzaju pamiętnika, jak również prywatnego dokumentu z mojego życia. Jest to projekt długoterminowy, który planuję tworzyć przez całe swoje życie”.
Fotografia jako dziennik życia zazwyczaj jest formą pracy nad sobą samym. Jest nie tylko dokumentowaniem obrazowym, co jest bardzo ważne i skutkuje przeważnie świetnymi fotografiami, ale przede wszystkim te fotografie są zbiorem bardzo intymnych i silnych emocji zrodzonych przez życiowe wydarzenia. Są jak rękopisy, które przenikają człowieka swoją namacalnością i autentycznością. Sprawiają, że człowiek patrząc na daną fotografię „wchodzi” w zapisaną na niej chwilę, która ożywa, zaczyna się odtwarzać jak film, który wcześniej był pozostawiony na pauzie, wyczekiwał „widza”.
Autor zaprasza nas, byśmy przy każdym zdjęciu wciskali guzik „play” i zobaczyli, jak te obrazy ożywają i równocześnie wskrzeszają w nas samych wspomnienia i refleksje. Taką właśnie siłę mają fotografie, które stanowią mocny element dokumentalny w codziennym życiu człowieka. Fotograficzne dzienniki tak samo silnie oddziałują na autora, jak i odbiorcę. Bo siła szczerości w obrazach zawsze działa obustronnie i bardzo często znajduje bliskie powiązania, pokrewne historie i odczucia.
Marcinowi pisanie fotograficznego pamiętnika przychodzi naturalnie, a plastyka obrazu (nieco psychodeliczna, wypełniona niepokojem), którą tworzą jego emocje, przypomina zatrzymane kadry filmu, a nawet przywołuje we mnie obrazy Davida Lyncha z filmu Grandmother.
Marcin przysłał do redakcji „Kwartalnika” także książkę zapakowaną w czarną kopertę. Na kopercie położona była kartka z napisem „Welcome to my world”. Skorzystałem z zaproszenia! Kiedy wyjmuje się z koperty życie, wchodzi się w świat drugiej osoby; należy poczuć ten świat wszystkimi zmysłami, by zbliżyć się jak najbardziej i zrozumieć jak najwięcej. Marcin doskonale wie, jak chce nas poprowadzić przez „swoje pamiętniki”, swój świat i dlatego w taki sposób zaprezentował nam książkę i fotografie.
Po otwarciu książki na pierwszej stronie leżała mniejsza czarna koperta, a w niej odbitka. Taki zabieg powoduje, że jeszcze dłużej utrzymuje się napięcie towarzyszące odkrywaniu. Kroczymy powoli za śladami bohatera. W dłoniach i przed oczami trzymamy życie, którym z nami podzielił się fotograf. Nim ujrzymy pierwszą fotografię, „architekt pamiętnika” zwraca nam uwagę zapisanym zdaniem na białej kartce – „Before you try to understand me… try to understand yourself”.
Taka całość pokazuje nam, jak ważna jest fotografia i jaką siłę ma ona jako obraz i jako treść, ale też jako namacalny przedmiot, który naturalnie nas przybliża do człowieka, sprawia, że obchodzimy się uważniej z treścią, jaką mamy w dłoniach przed oczami. Takie pamiętniki pozornie są wizualnym chaosem. Moim zdaniem są „mnożącymi się” drzwiami do intymnej przestrzeni człowieka, których przekraczanie otwiera też drzwi w nas samych.
Marcin Mirosławski – rocznik 1986. Mieszka w Polsce w miejscowości Kraśnik. Ukończył Lubelską Szkołę Fotografii. Fotograf niezależny. Publikował w: Magazyn National Geographic, Magazyn dokumentalny, Magazyn GUP. Nagrody między innymi w 2022 GUP/ NOWY holenderski talent fotograficzny 2022 + okładka – Finalista, 2021 Gomma Photography Grant 2021, czarno-białe – Finalista, 2021 Monochrome Awards 2021, dzieła sztuki – wyróżnienie, 2021 ND Awards 2021, temat otwarty – Wyróżnienie, 2021 Monovision Photography Awards 2021, sztuki piękne – wyróżnienie, 2021 Estate Fotografia Siracusa Sycylia IT 5 wyd. 2021 – Finalista, 2021 Moscow International Foto Awards 2021, sztuki piękne – wyróżnienie, 2021 7. Nagroda Fotografii Artystycznej, temat otwarty – Nominacja, 2017 Eastreet 4 – Finalista, 2016 Nd Awards 2016, krajobrazy – wyróżnienie, 2016 Monochrome Photographer Awards 2016, krajobrazy – wyróżnienie, 2016 Tokio International Foto Awards 2016 – Wyróżnienie, 2015 DEBIUTY 2015 – Finalista, 2014 10 WKF National Geographic, najszybszy do perfekcji – wyróżnienie.