„Przestrzenie” – fotografia Anny Habdas-Czujko
Kiedy patrzysz na fotografię, pomyśl przez chwilę, że być może ona wpatruje się też w Ciebie. To takie doskonałe spotkanie spojrzeń. Wszystkie zdjęcia powstają w przestrzeni, na małej planecie, na skraju naszej galaktyki. Człowiek fotografujący jest skromną częścią wielkiego procesu tworzenia kosmosu, trwającego miliardy lat. Powiązania i relacje występują wszędzie, jesteśmy zbudowani z tej samej materii, z której zbudowane są gwiazdy. Światło odkrywa przed nami geometrię przestrzeni, tak ważną i obecną w fotografii, która to od światła pochodzi.
Fotografie Ani są jak okruchy świata zebrane przez światło w opowieść podczas mikrowędrówek autorki, podróży między ziemią a niebem, radością i smutkiem, życiem i śmiercią. Wędrówki te stają się synonimem niczym nieskrępowanej wolności, rozumianej jako przestrzeń, którą należy wypełnić obrazami. Chaosem, który należy uspokoić i zamienić w porządek. Prace te wymagają od widza zatrzymania i przypatrywania się, zanim wyjawią swój sens. Ukazują one odległe pejzaże, czasami ich wyodrębnione części. Drzewa, drogi, często obecne niebo i woda, to bohaterowie tych fotografii, których nigdy nie pozna się do końca, gdyż odkrywają przed widzem coś nieznanego i nowego, coś co sprawia, że są one otwarte na wielość interpretacji. Fotografowanie Ani jest jak wędrowanie w ulubione miejsca, stare podwórka, tajemnicze zakamarki, pełne śladów pozostawionych przez ludzi, pustych krzeseł i otwartych przestrzeni nieba.
Powstałe prace to historia tych spotkań, to lekcja uważności. Fotografii można szukać, często jej nie odnajdując, ale jak się ją spotka, jest jak prezent i uścisk przyjaciela.
Tomasz Michałowski
Anna Habdas-Czujko o sobie: – Dwanaście lat temu zobaczyłam album, w którym kolega pokazał fotografię ptaków, obok był krótki wiersz o wolności i tak zapragnęłam intuicyjnie wejść w świat obrazu. Wtedy też kupiłam aparat cyfrowy Olympus E480, którego nie potrafiłam wtedy włączyć. Sama, krok po kroku obserwowałam świat przez wizjer i tak już zostało.
Fotografie z wystawy są wykonane techniką cyfrową. Kilka z nich właśnie tym aparatem, a większość, po jego kradzieży, aparatem bezlusterkowym Sony alfa6000.
Kiedy fotografuję, zamykam często przesłonę, aby móc patrzeć na światło, na jego odbicia w otoczeniu zacienionej, niedopowiedzianej przestrzeni, gdzie ma swoje miejsce tajemnica, zakamarki, które uruchamiają wyobraźnię i pozwalają na pracę, która być może odbywa się poza świadomością. Patrzenie przez wizjer na wszystko to, co pięknie i intensywnie odbija światło powoduje szereg pozytywnych reakcji w organizmie.
Fotografuję, bo często dane miejsce mnie potrzebuje. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale wtedy wiem, że muszę tam być i zatrzymać w kadrze to zawołanie. Myślę, że jest to pewnego rodzaju dialog z miejscem, z przestrzenią, czasem, które to komponenty obrazu czegoś od nas chcą. One patrzą na nas, a my na nie i dotykają naszej duszy.
W Jeleniogórskiej Szkole Krajobrazu zetknęłam się z fotografią analogową.Od dwóch lat fotografuję aparatem Roleycord. Wykonałam nim serię portretów Eugeniusza Józefowskiego. Wywołałam negatywy sama. Ale to są pierwsze kroki.
Julia Hartwig, Emily Dickinson, to kobiety, których poezja wpływa na kształt nastroju moich fotografii.
Lubię kontrasty, ale też niezwykle inspirujące są dla mnie fotografie Hiroshi Sugimoto ze studium horyzontu.
Muzyka młodego norweskiego kompozytora Ola Gjeilo ze słowami z „Pieśni nad pieśniami” Salomona w utworze „Northern lights” pozwala na przeniesienie się w inny wymiar w procesie wyboru kadru. Wtedy odbywa się dla mnie to, co najciekawsze, bo dotykam wówczas czegoś niezwykłego, tego co jest poza materialną sferą.
Łączę poezję z muzyką, ale i obrazem. Te sfery się dopełniają.
Niektóre wiersze powstawały jednocześnie z muzyką jako piosenki, a zatem do wyśpiewania. Są to krótkie „śpiewanki”, które stanowią pewien rodzaj obrazu o zabarwieniu często emocjonalnym, w przeciwieństwie do fotografii, z których chciałabym, aby emanował na widza spokój i możliwość kontemplacji.
Nim z zimy wyjdę,
podam Ci rękę.
Nim wiosnę poczuję,
wyrzucę dźwięki.
Nim w lato wbiegnę
bosą stopą
w czerwieni łąkę,
w tęczę złotą.
To, co niezmienne
wyszepczę wiatrem.
To, co istotne
wygłaszczę piórem.
Pokonam każdą stromą górę,
aby w ocean błogi wskoczyć,
wszystkim, co ludzkie, bliskość poczuć.
30 marca 2015
Siedzę
Usiadłem, aby odpocząć.
Moje skrzydła. Ubrałaś je zaciekawiona.
Pragnęłaś poczuć jak to jest
unosić się nad ziemią,
próbować dotknąć chmur,
mieć okrycie słońcem tkane
lub podszyte wiatrem.
Widzisz i czujesz
poprzez mnie.
Więcej i mocniej.
Jestem pryzmatem.
Za mną tylko tęcza,
magiczne przejście
do krainy wyobraźnią tworzonej.
Wiosenny poniedziałek 2011
Waldku, wysyłam kilkanaście wierszy, a także link z prezentacją pt. „Spotkanie” w której są moje fotografie, wyżej wymienione wiersze i muzyką mojego męża Zbigniewa Czujko. Montaż niestety nie jest profesjonalny, ale mam nadzieję, że przebrniesz. Znajduje się na YouTube – trzeba wpisać „Spotkania Anna Habdas-Czujko”. https://www.youtube.com/watch?v=oPso6DGJ9O8
Anna Habdas-Czujko – urodzona w Złotoryi, fizjoterapeutka, chórzystka Filharmonii Sudeckiej od 2015, członkini Wałbrzyskiego Klubu Fotograficznego od 2011. W 2019 ukończyła Roczną Szkołę Fotografii Krajobrazu w Jeleniej Górze. Pisze poezję i często tworzy do niej muzykę. Wędrówki, podróże, spotkania z ludźmi, muzyka i literatura są pretekstem do tworzenia fotografii, które odzwierciedlają wnętrze autorki, przynosząc jednocześnie niezwykłe chwile uniesienia. Te z kolei są powodem do czerpania radości z procesu tworzenia. Bardzo ważne miejsce zajmuje u niej sfera duchowa, którą próbuje rozwijać poprzez czytanie i kontemplowanie natury, sztuki, doświadczanie, rozmowy, a także ćwiczenia uważności.