Dzielimy się fotografią. Rozmowa z zespołem Działu Fotografii WBPiCAK
Julia Stachura: Znajdujemy się w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu. Na pierwszy rzut oka nie związałabym tego miejsca z fotografią, a jak się okazuje, odgrywa ona tutaj szczególną rolę. Opowiedzcie coś o sobie, jaki jest wasz background artystyczny i jakie drogi doprowadziły was do działu fotografii?
Mateusz Kiszka: Studiowałem fotografię na Akademii Sztuk Pięknych (teraz Uniwersytet Artystyczny im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu, dalej UAP – przyp. J.S.), zrobiłem tam licencjat i magisterkę. Od zawsze był mi bliski dokument fotograficzny, subiektywny i opowiadający o miejscach, ale przetworzony przez własne doświadczenia i emocje. Podczas edukacji artystycznej inspirowała mnie szkoła amerykańskiej fotografii – Stephen Shore, William Eggleston, Robert Frank, Garry Winogrand – poruszający się w granicach dokumentu. Jakiś czas po zakończeniu studiów odezwał się do mnie Piotr Chojnacki, u którego robiłem dyplom oraz połączył mnie z Władysławem Nielipińskim z WBPiCAK, szefem działu fotografii, który wówczas szukał kogoś na stanowisko animatora ds. fotografii. Strona organizacyjna była mi bliska, więc w 2016 r. zacząłem pracę w dziale foto biblioteki.
Ola Polerowicz: Jestem najmłodszą pracowniczką i znalazłam się tutaj właściwie przypadkiem. O możliwości pracy w bibliotece dowiedziałam się jesienią zeszłego roku i w listopadzie dołączyłam do zespołu. Nie jestem absolwentką fotografii, ale ukończyłam studia artystyczne na UAP – architekturę wnętrz, rzeźbę i działania przestrzenne oraz kuratorstwo. To są rzeczy, które mnie ukształtowały, podobnie jak działalność w kolektywie 1a (2011-2016) na Świętym Wojciechu. Przez półtora roku współtworzyłam też Galerię Sandra, jako jedna z kuratorek. Od długiego czasu działam na przecięciu aktywizmu i kultury, więc praca w bibliotece jest dla mnie niejako kolejnym krokiem w środowisku kultury.
Tobiasz Jankowiak: Mój background kulturowy zaczął się w liceum od Jarosława Klupsia i zajęć ciemniowo-fotograficznych w SOWA, współprowadzonych wraz z Januszem Oleksą. Później studiowałem fotografię na UAP, nie ukończyłem magisterki, rzuciłem studia miesiąc przed dyplomem. Równolegle pracowałem w laboratorium fotografii na wydziale. Praca z ludźmi i dla ludzi mnie jarała, ale jednocześnie była z różnych względów strasznie męcząca. W 2017 r. przeniosłem się do Muzeum Narodowego w Poznaniu, tam znalazłem pracę w dziale inwentaryzacji, gdzie z jednej strony przez trzy lata przerzucałem pliki, a z drugiej uczestniczyłem w procesie cyfrowego odwzorowywania dzieł sztuki (ze Sławomirem Obstem). To była ciekawa robota, ale żmudna. Po dwóch latach śniły mi się cyferki. Później przyszła pandemia i odezwał się do mnie Mateusz w sprawie pracy…
M.K.: Odezwałem się do ciebie, bo razem z Pawłem Wawrzyniakiem zaczęliśmy robić Errora (konkurs organizowany przez WBPiCAK – przyp. J.S.) na początku roku i szukaliśmy połączenia z UAP-em.
T.J: Tak, racja. Później złożyłem ofertę pracy do biblioteki, ale na początku nie skojarzyłem jej z działem foto, który prowadził Mateusz. Okazało się jednak, że chodziło o „ten” dział i pracuję tu od roku.
J.S: I od pół roku pracujecie w trójkę?
M.K.: Tak. Było to też połączone z odejściem Władysława (Nielipińskiego – przyp. J.S.) na emeryturę. Chcieliśmy zbudować nowy zespół. Przy rekrutacji zależało nam, aby były to młode osoby, doświadczone w pracy organizacyjnej, z którymi będzie można robić fajne i kreatywne rzeczy.
J.S.: Dział foto stanowi ważny element WBPiCAK. Jak określilibyście swoje cele i kierunek, w którym zmierzacie jako zespół?
M.K.: Władysław (Nielipiński – przyp. J.S.) nadał konkretny kierunek, zorientowany głównie na amatorów i pasjonatów fotografii. Wiele rzeczy działo się cyklicznie, co roku powtarzały się dane wydarzenia. W trójkę z Olą i Tobiaszem podjęliśmy się przeformatowania i odświeżenia tej formuły. Rozwijamy nadal pewne inicjatywy, które już mają swoją tradycję w WBPiCAK, ale staramy się docierać do różnych grup odbiorców i dywersyfikować program.
T.J.: Myśląc kategoriami wiekowymi ostatnio podjęliśmy decyzję, że naszym targetem będą bardzo młodzi ludzie. Co nie oznacza, że tę strefę amatorsko-pasjonacką porzuciliśmy. Cały czas zajmujemy się spajaniem Wielkopolski w sposób fotograficzny, kontaktowaniem ludzi ze sobą, ale jako zespół najbardziej skupiamy się na wydarzeniach i działaniu.
O.P.: Ta sieć fotograficzna w Wielkopolsce, którą zapoczątkował Władek (Nielipiński – przyp. J.S.) wciąż istnieje i mocno na niej bazujemy, próbując jednocześnie to przekuć na nowe i świeższe działania kulturotwórcze. Zależy nam, żeby być też w miejscach poza Poznaniem i wspierać tamtejszych artystów, ale wciąż to robić na naszych zasadach. Myśląc o młodzieży ze szkół średnich organizujemy konkursy takie jak filtr: _RESET i wystawę Zajawka. Widzimy, że jest na to zapotrzebowanie, ponieważ instytucje zajmujące się fotografią rzadko otwierają przestrzeń na działania właśnie dla tej grupy…
M.K.: Jeżeli już, to organizowane są warsztaty albo zabawy z fotografią, my natomiast chcemy dać tym młodym ludziom szansę do tego, aby zaczęli pokazywać swoje prace artystyczne.
J.S.: A do tego staracie się rozwijać dyskusję o kulturze…
T.J.: Prowadzimy na przykład Otwartą Pracownię Fotografii, w której kwestie namysłu teoretycznego i wspólnej edukacji odgrywają dużą rolę. To cykl spotkań, w którym zależy nam na demokratyzacji rozmowy o fotografii. Do tej pory zaprosiliśmy m.in. teoretyków, antropologów, nauczycieli i nauczycielki fotografii, osoby w różny sposób związane z medium. W ramach Pracowni robiliśmy także przeglądy portfolio. Zazwyczaj działo się to w przestrzeni galerii WBPiCAK, przez co dawaliśmy możliwość swobodnej dyskusji na temat wystawianych wówczas prac oraz możliwość spotkań z kuratorami i twórcami.
O.P.: Często fotografia była przyczynkiem do tego, aby rozmawiać o innych rzeczach. Jak na przykład spotkanie z Michałem Sitą i osobami realizującymi projekt widowiska historycznego „Orzeł i krzyż”, które miały możliwość opowiedzenia o swoich doświadczeniach związanych ze spektaklem.
M.K.: Fotografia jest dla nas po prostu pretekstem do rozmowy, do opowiadania, do spotkania.
O.P.: Często zastanawiamy się nad tym, czym jest fotografia w innych przestrzeniach niż galeria czy muzeum. Mamy plan zaproszenia do naszego podcastu osoby, dla których fotografia jest częścią pracy, ale z zupełnie innej perspektywy, jak na przykład techników medycznych, policyjnych, czy astronomów.
J.S.: Te wycieczki od fotografii w stronę szerzej rozumianej wizualności przekładają się także na niedawny festiwal krótkich eksperymentalnych form filmowych BAZA (29-30.04.2022). Opowiedzcie o tym wydarzeniu.
M.K.: Konkurs filmowy miał już swoją tradycję w WBPiCAK, wówczas nosił nazwę Wielkopolskie Porównania Filmowe. Warsztat! Odeszliśmy od tej formuły na rzecz budowy czegoś od zera. To pierwsza taka inicjatywa naszej trójki. Do współpracy zaprosiliśmy jeszcze Wojtka Ulmana i Patryka Różyckiego i wspólnie udało nam się stworzyć wydarzenie, które było przede wszystkim okazją do spotkania, poznania młodych i nowych twórców.
T.J.: Trzeba do tego jeszcze dodać wielogodzinne dyskusje, które były przede wszystkim zasługą Patryka, który prowadził panele w sposób równy, demokratyczny, otwierający na różne ciekawe tematy. Było dużo płaczu, był śmiech, było to bardzo emocjonalne przeżycie. Zorganizowaliśmy też przegląd portfolio, który w praktyce przyjął formułę otwartego kręgu – bardziej był okazją do rozmowy niż sztywnego oceniania młodych twórców.
O.P.: Też miejsce, które wybraliśmy – Święty Spokój – ma bardzo otwarty charakter i sprzyjało integracji.
M.K.: Byliśmy bardzo zaskoczeni odzewem. Na open call do BAZY przyszło prawie 270 filmów.
J.S.: Jak odbywał się proces selekcji?
T.J.: Razem z Olą i Mateuszem mieliśmy jeden głos, Patryk i Wojtek kolejne dwa i ostatecznie wybraliśmy 18 filmów.
J.S.: Pozostając w temacie miejsca, znajdujecie się w sercu Jeżyc, w dzielnicy, w której z jednej strony wielu artystów pracuje i mieszka, z drugiej nie ma gdzie realizować swoich projektów w najbliższej okolicy. Jak byście określili wasze miejsce na kulturalnej mapie Poznania?
T.J.: Jako centrum animacji kultury czujemy, że jesteśmy pomiędzy różnymi środowiskami i instytucjami, niekoniecznie do nich należąc. To przede wszystkim miejsce spotkań i działań, skupiamy się na ludziach raczej niezwiązanych profesjonalnie z kulturą i sztuką. Łączymy rozrywkę, hobby i przyjemność z dyskusją merytoryczną, ale na poziomie ludzkim. Nie bawimy się w żadne hierarchie.
M.K.: Wykuwamy ciągle naszą tożsamość i próbujemy różnych form ekspozycji, konkursów, festiwali. Z biegiem czasu pewnie nadamy temu jakiś styl, rytm i ton. Na razie jest to pole eksperymentów.
T.J.: Dzięki Mateuszowi nie ma tej struktury i hierarchii, ciągle wspólnie dyskutujemy ze sobą „jak to zrobić”. To moje najlepsze doświadczenie pracy w kulturze do tej pory.
O.P.: To, że jesteśmy częścią czegoś większego, daje nam oparcie i bezpieczeństwo. Jednocześnie zachowujemy swoją odrębność i wolność w działaniu.
J.S.: Właściwie dopiero dzięki Waszym działaniom dowiedziałam się, że w WBPiCAK odbywają się jakieś wydarzenia związane z kulturą i zaczęłam to miejsce odwiedzać.
O.P.: Ja, pomimo tego, że jestem poznanianką, także nie wiedziałam wcześniej o tym miejscu. Przez to, że jesteśmy częścią instytucji, która jest przede wszystkim biblioteką, dział foto nie był łatwo rozpoznawalny.
J.S.: Wasza działalność nie ogranicza się jedynie do Poznania, podróżujecie po całej Wielkopolsce, prawda?
T.J.: Tak, ostatnio byliśmy w Gnieźnie i w Wągrowcu. Jedno z wydarzeń było związane z pokonkursową wystawą Wielkopolska Press Photo (organizowane przez WBPiCAK – przyp. J.S.). To z jednej strony należy do naszych obowiązków, ale też sprawia nam przyjemność – przy okazji zwiedzamy te miejscowości i odwiedzamy różne osoby z klubów i instytucji z województwa. Jesteśmy na etapie zapoznawania się ze wszystkimi, zawiązywania relacji opartych na zaufaniu do naszego młodego zespołu. Po Władysławie (Nielipińskim – przyp. J.S.) powstała pewnego rodzaju luka pokoleniowa.
M.K.: Te wyjazdy zawsze były ważną częścią pracy w dziale foto. Gdy tylko coś się dzieje, jest jakiś wernisaż, to tam jedziemy. Dzięki temu podtrzymujemy kontakty i przypominamy o swojej działalności. Zapraszamy też te osoby do siebie i łączymy różne mniejsze środowiska. Dla organizatorów z niewielkich ośrodków kultury, istotne jest, że przyjechał ktoś z Poznania, z WBPiCAK.
T.J.: Dobrze to podsumowała jedna pani w Wągrowcu, mówiąc do drugiej: „tej, centrala przyjechała”! (śmiech)
M.K.: Mamy nadzieję, że teraz, ze względu na poluzowanie obostrzeń, tych wyjazdów będzie jeszcze więcej.
J.S.: Kolejną okazją do spotkania w szerszym gronie będzie też Wielkopolski Festiwal Fotografii, który odbędzie się jesienią tego roku. To wydarzenie ma swoją wieloletnią tradycję, pierwszy raz za to pod waszą opieką. Co planujecie?
M.K.: Wcześniejsze edycje charakteryzowało „pospolite ruszenie”, zbierano propozycje i projekty od różnych instytucji, klubów fotograficznych czy od pasjonatów fotografii. W 2018 roku zaproponowałem, by festiwal podzielić na program regionalny, gdzie instytucje wciąż będą mogły realizować swoje rzeczy oraz program główny, gdzie zostaną otwarte wystawy, nad którymi to my będziemy czuwać. W tym roku proponujemy cztery wystawy w Poznaniu pod wspólnym hasłem Krajobrazy wewnętrzne.
J.S.: Co dla Was to pojęcie oznacza?
M.K.: To hasło chodziło za mną od czasu pandemii. Współczesna fotografia rzadko korzysta z zastanych sytuacji, a bardziej kieruje się do wewnątrz, do emocji, pamięci.
O.P.: Ja myślę też w tym kontekście o wewnętrznym krajobrazie Wielkopolski, o kontekście naszego regionu. W wyniku pandemii i kryzysu klimatycznego, zwracamy się coraz częściej w stronę lokalności, eksploracji naszego najbliższego otoczenia i doświadczeń. Bardzo lubię to hasło przez to, że odwołuje się też do niewidoczności, do tego co skryte.
T.J.: Krajobrazy wewnętrzne kojarzą mi się z kolejnym hasłem, które wymyśliliśmy na open call – Plac zabaw. To dla mnie fyrtle, podwórka, kamienice, majsterkowanie, zabawa, budowa. To bardzo otwierające hasło, umożliwiające ekspresję swojego wewnętrznego świata.
J.S.: Oprócz wystaw planujecie jakieś wydarzenia towarzyszące?
T.J.: M.in. wspomniany Plac zabaw, do którego zbieramy propozycje do końca czerwca. Jest adresowany do wszystkich – to mogą być dobrze rozrysowane pomysły, skończone prace w dowolnym medium, nawet performance.
M.K.: W tym roku chcemy też mocno postawić na edukację. Organizujemy seminarium teoretyczno-praktyczne, prowadzone przez Kamilę Kobierzyńską i Julię Stachurę.
T.J.: Do programu regionalnego zaprosiliśmy też różne osoby niezwiązane z nami środowiskowo. Wciąż zbieramy różne propozycje od mniejszych i większych ośrodków w Wielkopolsce. Czekamy na Was!
Strona WBPiCAK: https://www.wbp.poznan.pl/fotografia
Facebook działu foto WBPiCAK: https://www.facebook.com/fotografiaWBPiCAK
Instagram: @fotowbpicak i @baza.festiwal
Spotify: https://open.spotify.com/show/42gWm4813fHaTmnlHMuo1z
Julia Stachura, 2022