Opis
Często słyszy się, że świnia jest inteligentna, ale zanim nie poznałem bliżej Macieja Fiszera i jego książki o tych zwierzętach, nie znałem nikogo, kto zechciałby bliżej poznać te zwierzęta, a nawet zaprzyjaźnić się z nimi. Ta książka jest unikatem na skalę daleko wykraczającą poza Polskę. Jest niezwykła. Także przez sposób jej powstawania. Maciej Fiszer fotografował świnie domowe przez 12 lat (2004-2016), przede wszystkim w Wielkopolsce oraz w dwóch chlewniach w Ukrainie, przy czym trzeba wiedzieć, że nie były to szybkie i przelotne wizyty w oborach, gdzie swój marny żywot spędzają „świntuchy”. Wręcz przeciwnie, Maciej to niezwykle cierpliwy fotograf, który zanim sięgał po aparat, spędzał w „patykach” (gwarowe wielkopolskie określenie chlewni) wiele godzin, oswajał się ze świnkami, zaprzyjaźniał z nimi, był z nimi na tyle długo, że już przestawały dostrzegać jego obecność, stawał się jednym z nich.
Właśnie to długie przebywanie razem przyczyniło się do wielu „odkryć” Fiszera. Zauważył na przykład, że świnie nie lubią disco polo, że nawet one są rozdrażnione i zaniepokojone, kiedy docierają do nich dźwięki tej muzyki z wesela. Kojąco z kolei działa na nie Mozart, Beethoven i inni klasycy. Dlatego na fotografowanie artysta zabierał radiomagnetofon. Podczas swojej 12-letniej pracy nad cyklem „zajechał” dwa dobre aparaty, ponieważ nie były one odporne na działanie siarkowodoru. W jednej z obór spotkał kiedyś zwierzę prawie czarne od ran i pręg na całym ciele, ponieważ hodowca, czyli właściciel, na bezbronnej śwince wyładowywał agresję i wszelkie niepowodzenia życiowe.
900 000 000 to niezwykła, pełna empatii, a nawet czułości opowieść o życiu jednego z najinteligentniejszego ponoć z ssaków, który ma pecha, że żyje tylko po to, żeby zostać zjedzonym przez ludzi. Późniejsze cykle – o krowach oraz ptakach (żyjących na wolności oraz w fermach hodowlanych) kontynuują zwierzęce zainteresowania fotografa.
Książka, co jest jedną z cech wyróżniających Macieja Fiszera, jest niezwykle starannie wydana, to po prostu dzieło sztuki. To zasługa zarówno samego autora, projektantów ze studia graficznego Bękarty, jak i sprawującego opiekę nad całym projektem Pix.House z Poznania.