Między realnością a metafizyką. O fotografii Mariana Schmidta
Fotografie faktur, murów, nagrobków i kamieni – ostatnie prace Mariana Schmidta to seria nieskończona i zapowiedź nowego etapu w jego twórczości. Twórczość ta oparta była zawsze o bazę czystego i klarownego obrazu, doprowadzonego do perfekcji kompozycyjnej, chwytającego iluzje niemożliwe do wymyślenia.
Fotografie Schmidta pozostawały na styku realnie istniejącej rzeczywistości i ulotnego, niedostrzegalnego zjawiska, które bez fotografii byłoby niewidoczne. Jego nowe prace to jakby krok dalej – w stronę niewidzialnej emanacji rzeczywistości oczyszczonej z realności, pełnej wartości duchowych, wielowarstwowych znaczeń i sensów.
Fotografie z tej serii są bardzo ważne, gdyż w dorobku Schmidta jawi się w nich On już wyzwolony spod wpływów wielkich fotografów, jest w nich w pełni indywidualnością. O ile wcześniejsze fotografie są ważne i znaczące w jego dorobku fotograficznym, to jednak wyczuwa się w nich piętno duchowych nauczycieli, pewnego rodzaju dążenie autora do dorównania i prześcignięcia wielkich mistrzów fotografii.
Ostatnia seria jest już bardzo indywidualnym utworem. Można oczywiście porównać je do fotografii Aarona Siskinda, Minora White’a czy słynnej grupy „f/64” amerykańskich fotografów. Jednak fotografie Schmidta idą dalej, przekraczają prezentację czystej formy natury, są dalekie od gry doznaniami czysto estetycznymi, podobnymi do malarstwa abstrakcyjnego. Fotografie Schmidta posiadają więcej warstw znaczeniowych i symbolicznych. W jego fotografiach faktur, zdjęcia nie tylko zaspokajają oczekiwania doznań estetycznych, ale przede wszystkim, uruchamiana jest nasza wyobraźnia, a nawet podświadomość. To tak, jak w malarstwie istnieje różnica pomiędzy chłodną geometrią Pieta Mondriana a ekspresyjnymi obrazami Wassily Kandinsky’iego.
Przez fotografie kamiennych form Schmidta widz „przebija” się swoją wyobraźnią. Widzi w nich świat pełen iluzji, tajemnicy i nie odgadnionych egzystencji. Fotograf już nie może być zdystansowanym do fotografowanych zjawisk. Musi wejść w pełny kontakt. Z fotografii „decisive moment” pozostaje tylko chwila oczekiwania na światło i na odpowiednią porę dnia. Kamienne obiekty są w wymiarze naszej egzystencji wieczne, ale przekształcone przez fotografię Schmidta, nabierają cech istot żywych.
Marian Schmidt, Ostaš, Czechy 2002
Odbitka żelatynowo-srebrowa,
20 x 16 cm (30 x 24 cm)
Sygnowana na rewersie
Artykuł ukazał w nr 10 „Kwartalnika Fotografia” w 2002
Fotografie występujące w tekście można kupić w naszym Sklepie