Melancholia światła w fotografiach Jakuba Pierzchały
Philip-Lorca diCorcia wykonał w 1978 fotografię ukazującą jego brata – Mario. Przedstawiona na zdjęciu postać zagląda do otwartej lodówki, rozświetlającej nienaturalnym światłem wnętrze kuchni i twarz portretowanego. Podejmując się analizy tej pracy, Peter Galassi zwrócił uwagę na pozorną zwykłość sytuacji, zaistniałej w efekcie fotograficznej reżyserii. Według Galassiego eksperyment diCorcii zamienił „prozaiczne wydarzenie w enigmę”. Zgodnie z jego wykładnią, „patrząc na człowieka szukającego przekąski, w istocie widzimy mężczyznę stawiającego czoło własnym niepowodzeniom i tęsknotom”
Typowe dla tej pracy cechy, takie jak fotograficzna reżyseria, tajemnicze światło, pozorna banalność przepełnionej psychologizmem sytuacji, odnaleźć można w cyklu „POświaty” Jakuba Pierzchały. Jego fotografie podejmują problemy popularne we współczesnej fotografii, będąc zarazem kontynuacją tradycji dawnego malarstwa.
Jedna z prac Pierzchały sprawia wrażenie cytatu, który celowo lub niecelowo odnosi się do wspomnianej fotografii diCorcii. Podobnie do niej, na zdjęciu krakowskiego fotografa centralne miejsce kompozycji zajmuje stojąca w kuchni postać, wpatrująca się w otwartą przestrzeń kuchennej szafy. Postać, o której tutaj mowa, to młoda kobieta, o obliczu rozświetlonym przez nieokreślone źródło światła, padające na nią z wnętrza szafki. W przeciwieństwie do zdjęcia diCorcii, zawartość obserwowanej przez nią przestrzeni pozostaje zupełnie w ukryciu. Uderza również pustka przepełniająca ascetyczne, sterylne i przyciemnione wnętrze kuchni, w którym usytuowany z boku czajnik wydaje się być jedynym atrybutem tego miejsca; jedynym przedmiotem codziennym. Dziwne i nienaturalne światło staje się wyłącznym celem kontemplacji zastygłej w bezruchu kobiety. To ono pochłania uwagę postaci, odrywając ją od prozaicznej „rzeczywistości kuchennej”. To ono przenika kobietę, przechodząc do jej umysłu.
Tajemnicze światło absorbujące uwagę oderwanych od codziennej realności ludzi to niewątpliwie wspólny mianownik całej serii prac Pierzchały. Na innym zdjęciu fotograf uwiecznił stojącą tyłem do spektatora parę młodych osób – zakapturzonego mężczyznę i młodą kobietę – ukazanych o zmierzchu na trawiastej łące. Mężczyzna najprawdopodobniej trzyma w rękach bliżej nieokreślone źródło światła, które rozświetla twarz spoglądającej w jego kierunku kobiety. Odwrócenie postaci stanowi w tym przypadku znaczący gest. Potwierdza on tajemniczość sytuacji, przeznaczonej wyłącznie dla oczu biorącej w niej udział pary, wyraźnie odwróconej do nas plecami, jak gdyby dystansującej się od ciekawskiego spojrzenia osób postronnych. Ponadto w każdym przypadku, gdy obraz przedstawia osoby ustawione tyłem, jeden z odczytów może dotyczyć wartości psychologicznych przedstawienia, dominujących w takim ujęciu nad ukrytymi, fizycznymi cechami postaci.
Na jednej z prac zaobserwować można dwóch młodych, siedzących na kanapie mężczyzn, których spojrzenie kieruje się ku jednolicie białej powierzchni rozświetlającego przyciemnione wnętrze pokoju telewizyjnego ekranu. Owa biała pustka ekranu symbolizuje rzeczywisty cel spojrzenia. Typowe spojrzenie, cechujące większość postaci z cyklu „POświaty”, to spojrzenie niewidzące. Tylko pozornie bowiem spoglądają one ku jakimkolwiek konkretnym miejscom, rzeczom czy scenom. W rzeczywistości ich widzenie przypomina zastygły wzrok śniącego na jawie marzyciela, skupionego na sobie i oślepionego zewnętrznym światłem, odrywającym go od świata, codzienności i prozaiczności otaczającej przestrzeni. Spojrzenie, o którym tutaj mowa, dotyczy również postaci spoglądających przez okna, pojawiających się na kolejnych pracach Pierzchały. Romantyczne obrazy wielokrotnie przedstawiały skoncentrowane osoby patrzące przez okna na zewnętrzną rzeczywistość. Podobnie jednak, jak w przypadku postaci z fotograficznych prac Pierzchały, to nie świat zewnętrzny był w nich tematem. To raczej wnętrze człowieka, symbolizowane również przez zamknięte pomieszczenie, odgrywa tu kluczową rolę. Wszak na fotografiach krakowskiego artysty nie widzimy przestrzeni za oknem, pozostającej w niedostępnym dla nas obszarze. Ten nieokreślony przedmiot oglądu pozwolił Pierzchale na przedstawienie współczesnych melancholików. Powaga gestów i grymasów dobitnie potwierdza melancholiczne stany postaci.
Naturalne światło zewnętrzne pojawia się na nielicznych zdjęciach krakowskiego fotografa. Zazwyczaj sceny z kolejnych prac Pierzchały rozświetlane zostają subtelnymi, sztucznymi źródłami światła, przenikającymi mroczne, nokturnowe przestrzenie kolejnych fotografii. Prócz wspomnianych już zdjęć, okoliczności tego typu dotyczą np. pracy przedstawiającej ukazanego z profilu młodego człowieka, pochylającego głowę nad otwartym i świetlistym bagażnikiem samochodu. Po raz kolejny jego gest nawiązuje do ustawienia Mario z fotografii diCorcii. Pomimo tego, że nie widzimy zawartości bagażnika, jesteśmy niemalże pewni, że jest pusty; że poza światłem nie ma w nim niczego konkretnego. Sztuczne światło pojawia się także na fotografii prezentującej młodą, siedzącą na brzegu podświetlonego od dołu basenu dziewczynę, uchwyconą z wysokiej perspektywy. Mroczny nastrój otoczenia ułatwia bohaterom zdjęć Pierzchały skoncentrowanie na samych sobie, rozmarzenie nad nieokreślonymi troskami, a także osiągnięcie stanu medytacyjnego skupienia.
Artykuł ukazał się w numerze 32 „Kwartalnika Fotografia” w 2010