Śląska melancholia – o fotografii Jerzego Wierzbickiego
Wielu polskich fotografów po II wojnie światowej aż do chwili obecnej próbuje zmierzyć się z jednym z najtrudniejszych tematów polskiej rzeczywistości, jakim jest Śląsk. Jak przedstawić jego syntetyczną wizję, a przede wszystkim ludzi i ich problemy, a także zdegradowane środowisko i architekturę?
Próbę taką podjął również Jerzy Wierzbicki, który już wcześniej zmierzył się z tematem przedmieść Gdańska (niedawno ukazał się jego album „Gdańsk Suburbia”). Fotograf podkreśla znaczenie monumentalnej architektury, która na Śląsku może jawić się jak dekoracja na scenie teatralnej, puste przestrzenie przywołujące wrażenie egzystencjalnej pustki.
Czy jest jakieś wyjście z tej mrocznej sytuacji i przygnębiającej przestrzeni, a nawet piekła na ziemi? Być może nadzieją są dzieci, które nie uległy jeszcze alkoholizmowi? Przynajmniej nie do końca! Może są nią symbole religii, która trwa nieporuszona, choćby w postaci przydrożnego krzyża. Ale jak długo? Być może ocalenie tkwi w rewitalizacji terenów i odbudowie przemysłu lub przynajmniej w częściowej zmianie jego statusu. To najkrótszy sposób, w jaki mogę przedstawić problematykę historyczno-socjologiczną, którą dostrzegam na sugestywnych i mocnych w swym wyrazie wizualnym zdjęciach Wierzbickiego.
Styl jego fotografii z pewnością nie jest jednorodny, ani skoncentrowany na jednej estetyce Fotograf stosuje szerokokątny obiektyw, który przybliża, a jednoczenie deformuje przedstawianą rzeczywistość. Lubi ujęcia jak z dziewiętnastowiecznej fotografii, na których w monumentalny sposób przedstawia dawną architekturę, ale bez ludzi, którzy są jej już niepotrzebni Na tych zdjęciach widzę nostalgię za minioną wielkością i dostojeństwem szczególnego regionu, jakim jest Śląsk. Inne fotografie przedstawiają etos pracy, choć temat ten jest bardzo niebezpieczny i niewygodny dla najnowszej fotografii ze względu na polską tradycję realizmu socjalistycznego, który zwulgaryzował to zagadnienie. Jednak Wierzbicki w tej materii pragnie nawiązać do idei Sebastião Salgado, który niezwykle sugestywnie przedstawiał upadające na całym świecie różne formy przemysłu, w tym stoczniowy w Polsce (ok. 1980). Wierzbicki w udany sposób poszukuje symbolu-znaku tego regionu. Znajduje go zarówno we fragmentach rzeczywistości, a także w takich detalach, jak ręce, kilof, czy węgiel. Trafnie dokumentuje znój codziennego życia, w którym jedyną dostępną pracą jest zbieranie resztek żelaza czy eksploatowanie nieczynnych wyrobisk, co jest bardzo niebezpieczne i świadczy o tragizmie życia wielu ludzi tego regionu Wszystko jest szare i przerażające w swej beznadziejności. Nuta nostalgii pojawia się na fotografii mniejszości etnicznej, jaką są Cyganie. Problem akceptacji odmienności jest w dzisiejszym świecie nadal aktualny. Tu niedoścignionym wzorem do naśladowania jest w dalszym ciągu słynny cykl Josefa Koudelki z lat 60. XX wieku „Cyganie”. Ale to bardzo trudny temat ze względu na brak współpracy między fotografem a fotografowanym Część zdjęć Wierzbickiego sięga do dokonań dziennikarstwa fotograficznego i reportażu, w tym także do konkursu World Press Photo, który niestety utracił swoje znaczenie, jakie miał w latach 70. czy 80. XX wieku, ponieważ nadmiernie idealizował przedstawioną rzeczywistość zamiast przedstawiać jej krytyczną wizję, co jest niezmiernie trudne. W ma- ilu z lutego 2006 Wierzbicki o swoich inspiracjach napisał do mnie: „Ponadto z biegiem lat zauważyłem, że na mój odbiór zdjęć Koudelki wpływa również fakt, iż lubię dość ciemne i kontrastowe fotografie wykonane obiektywem fałszującym perspektywę, a album o Cyganach ma właśnie taką stylistykę. Kiedyś fascynował mnie Jindřich Štreit swoim ciepłem i serdecznością, a później kilku mniej znanych fotografów z Magnum, jak np Jean Gaumy albo Lise Sarfati. Musiałbym też wspomnieć Witolda Krassowskiego i Tomasza Tomaszewskiego.
W twórczości Wierzbickiego zawarta jest wiadomość wizualna, jaka istniała w najlepszym okresie polskiego reportażu w czasach Solidarności. Dostrzegalne jest także, ale rzadziej, nowoczesne operowanie kadrem, jakie stosowano zarówno w latach 20. XX wieku w nowej fotografii, jak i później w latach 50.-80. począwszy od recepcji fotografii Roberta Franka, który ukazał, że dokument może mieć swój surrealny i po części nierzeczywisty wyraz. Wierzbicki w udany sposób przedstawia smutek i melancholijne życie Śląska, akcentując problem zatracania się ich mieszkañców w życiowym, codziennym niebycie, w dużej mierze powstałym w wyniku braku pracy i biedy. Jak im pomóc, czy może to uczynić fotografia? Na te pytania nie ma pewnych odpowiedzi, ale przedstawienie problemu jest już próbą wskazania tego rozwiązania.
Jerzy Wierzbicki (1975) urodzony w Gdańsku. Z wykształcenia archeolog. Fotograf kilku misji archeologicznych na Bliskim Wschodzie, m. in. Babylon Archeological Project w Iraku (2003) Laureat m. in. Newsweek Polska (2002), konkursów Polska Fotografia Prasowa (2003), Hummanity Photo Award UNESCO Pekin (2004). Autor albumu „Gdańsk Suburbia”. Prace w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz w Muzeum Sztuki w Łodzi, jak również w kolekcjach prywatnych w kraju i zagranicą (m. in. USA, Niemcy, Republika Południowej Afryki)
Artykuł ukazał się w numerze 20 „Kwartalnika Fotografia” w 2006